forum pro ana
Gość
W tym roku kończę 17 lat. Rano 52,8 kg/165 cm. Jutro pewnie będzie więcej, bo jakieś 2 h temu opchałam się świątecznym żarciem. Wymiotowałam, ale nie udało mi się oddać wszystkiego. Za dużo ludzi w domu. Chciałabym abyście pomogły mi dalej być. Istnieć sobie w tym moim ciele. Chciałabym na początek ważyć 50 kg. Później wyrzeźbić ładnie swoje ciało. Może schudnąć więcej. To ustalę później.
Chcę swoich żeber, kręgosłupa bez ogromnej tłustej powłoki.
Ana siedzi zawsze obok mnie. Milczy. Dzisiaj uderzyła mnie w twarz. Słusznie.
Często milczy. Czasami tylko rozmawia ze mną jak człowiekiem godnym zaufania. Chciałabym z nią rozmawiać częściej. Mam nadzieję, że mi pomożecie.
Nie, nie wiem jak długo się to wszystko ciągnie. Nie mam anoreksji, ja jestem za gruba.
Chcę być lekka.
Jak motyl.
poprostu chcesz shudnąść kilka kilo i ładnie wyglądać ??
rozumiesz czym są zaburzenia jedzenia ?
zdajesz sobie sprawe z tego co to jest ?
dopiero teraz zaczełaś myśleć o dietach ?
Offline
Gość
Schudnąć parę kilo i ładnie wyglądać chce dziewczyna, która podchodzi do życia mniej emocjonalnie. Nie mam ochoty na zabawy w diety na dwa tygodnie. To jest mój styl życia. Odchudzanie stało się nieodzowną częścią mnie. Nie potrafię nie szacować kalorii, zjeść i później tego nie oddać, spalić. Cokolwiek. Jestem i nikt nie wie co siedzi we mnie w środku. Krzyczę i nikt tego nawet nie chce usłyszeć. Wewnątrz mnie kryje się coś, czego tak na prawdę boję się poznać. To coś karze mi przestać w końcu żreć. Kiedyś już byłam piękna, ważyłam mniej. Ludzie zagłuszyli we mnie wszelkie chęci na dalszą walkę. Ja powiedziałam pas. Ale teraz przychodzę tutaj, abyście mi pomogły. Pragnę chudości. Tej prawdziwej, pięknej chudości. Teraz już nie liczy się dla mnie to, że ludzie będą kazali mi jeść. Fałszywość przecieka przez każdą szczelinę ich grubych ciał. Zaburzenia odżywiania to nie tylko niechęć do jedzenia i jego wymiotowanie. To siedzi w środku mnie i już nic tego nie zmieni. Nie mam nikogo, kto byłby w stanie mnie zrozumieć. Chcę tylko mieć się z kim dzielić moimi żywnościowymi problemami. Potrzebuję zrozumienia, przyjaciółki, z którą mogłabym porozmawiać o jedzeniu, a raczej jego braku. Nienawidzę siebie za każdym razem, kiedy wymiotuję. Nienawidzę siebie za każdym razem, kiedy staję na wadzę. Przecież mogłoby być mniej. Mogłabym zniknąć.
Nie pamiętam kiedy się to zaczęło. Mam o sześć lat starsza siostrę. To ona zaszczepiła u mnie pomysł na życie. Kiedy była trochę ode mnie młodsza często łykała tabletki odchudzające, spała cały dzień. Ja jako dziewczynka patrzyłam jak świat pokazuje chudość w najjaśniejszym świetle. Postanowiłam więc być piękna.
Byłam pulchną dziewczynką. Tłuszcz owijał mnie w każdym zakątku ciała. Dotarło do mnie, że jestem chodzącą okropnością. Zrzuciłam kilogramy. Potem więcej i więcej. Waga wahała się koło 47.
Mając około 14 lat, miałam supermegafajnego chłopaka. Taki był fajny, że zapomniał o moim istnieniu. Byłam zabaweczką w rękach o dwa lata starszego chłopaka. Miał coś innego w głowie niż ja. Nie chciałam, ale to nic. On chciał i to było najważniejsze. W mojej psychice wyznaczyło to ogromną dziurę. Nie jadłam kilka dni i chudłam.
Odważyłam się zerwać. Mimo jego błagań na kolanach, obiecanek o samobójstwie i groźbach udało mi się odejść. Superfajny chłopak okazał się zwykłą świnią. No ale ja zawsze daję ze wszystkim radę. Poznałam miłość, która mieszka ulicę dalej. Dla niego odeszłam od fajnego. On pomógł mi się pozbierać. On wcale nie jest ideałem. On ma chorą mamę, on nie zawsze daje sobie radę. Ja oczywiście chcę pomóc całemu światu. Sama wymiotując problemy za ogrodem, albo w łazience. Moje najbliższe otoczenie (czyt. on i ci, którzy zwą siebie moimi przyjaciółmi) wiedzą, że mam bulimię. Że wymiotowałam, bo moja mama nigdy nie chciała powiedzieć mi, że mnie kocha. Bo jestem nikim. Bo źle posprzątałam, bo tak na prawdę jestem sama. Sama nie uporam się z tym wszystkim. Sama mam wielka dziurę w mózgu podpisaną: "BULIMIA"
I gówno ich wszystkich obchodzi, że nadal to robię. Wiedzą, że choruję. Że jestem bulimiczką. Tylko teraz ja nie pozwolę sobie jeść nadprogramowego żarcia. Poczuję moje kości, mój własny świat utkany z puszystej chmury na której nie ma miejsca na tłuszcz.
I proszę, nie mówcie mi, że jestem za młoda, że życie sobie spieprzę. Już za późno, siedzę w tym gównie po brzegi. Zapomniałam co to jest normalny posiłek. Krew nie raz pojawiła się na zdartym gardle. Chudość brzmi piękniej niż jeść.
Gość
Dobra, zresztą nie będę się narzucać. Zapomnijcie, nie czytajcie... To bezsensu. Pewnie i tak bym was zawiodła.
weteran forum
hej królewno trzeba było pisać tak od razu
wiele przeszłaś
buziak
Offline
jeszcze raz ile masz lat?
Offline
czekaj znalazlam dojjjj. hehe. nie dosc ze tepa to jeszcze tepa wbijaj na gg dawaj mejla i nicka
Offline
Gość
Jeju, bardzo ladnie piszesz
Mysle ze doskonale tu pasujesz!
Pozdrawiam Cie cieplutko i wierze, ze damy rade:*
weteran forum
ines skąd ty wiesz jak tu jest i czy ktoś tu pasuje
Offline
Gość
Rosemary, bo widze jaka jest atmosfera na forum a jest bardzo milo i cieplo, oprocz niektorych wyjatkow opryskliwosci..
Nie wiem skad taka ksenofobia u niektorych, troche pokory:)
Gość
Cass, Twoja historia jest okropna... To straszne, że faceci wpędzają Nas w tego typu problemu, w większości nawet nie zdając sobie sprawy z tego co robią.
Druga sprawa: rodzice. Nie rozumiem jak można nie mówić dziecku, że się je kocha, że jest wspaniałe, wartościowe... Ja całę życie tego słucham i nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej, Pewnie bym się załamała
A co z Twoją siostrą? Przestała się odchudzać?
weteran forum
Ines, czekam na Twoj dzienniczek:* przytulam, jestes silna, wiele przeszlas
Offline