forum pro ana
Tysiące razy pytałam siebie, co się stalo?
czy ana daje wam szczęście?
czy ktorakolwiek z nas może powiedzieć że jest szczęśliwa?
czy ktokolwiek może?
Cos się dzieje i widzę, że nie jestem sama.
gdyby nie wy... nie wiem...
zakładam kącik TU mozna wyrzygać co nas boli, bardziej niz w dzienniczkach
co nas boli!
Ja zaczynam.
przytyłam jak to kurwa mozliwe!!! byc grubym i przytyc!!! juz mniej jeść ie potrafie, mam rerzygnować z marzeń, czy marzenia pozostawić tylko w sferze nierealnej, i co zrobic z depresją??? z mętlikiem? chaosem, który mnie pochłania???!!!
Offline
weteran forum
nie wiem co to szczęście, chyba nigdy go nie doświadczyłam
Offline
Najchudsza (nie wiem dokładnie ile kg) byłam przed forum. Wiedziałam wtedy co to uśmiech o zadowolenie z własnego ciała. To samo ciało, kiedy już zaczęłam pisać nie było już chude i doskonałe, tylko grube i obrośnięte tłuszczem. Zaczęły się wahania, wpierdalanie na zmianę z głodzeniem. Szczęście, świadomość ciała, siebie zniknęły z każdym dodatkowym kg.
Offline
Ana daje szczęście, w swej najdoskonalszej postaci...jestem/byłam szczesliwa kiedy kazdy dzien po dniu byl tak samo idealny, kiedy miałam wszystko pod kontrolą a waga wskazywala mniej i mniej...euforia, mnóstwo pozytywnej energii, wtedy przez chwile czułam, że moje zycie ma sens, że zycie w ogóle na jakis sens...było coś co dawało mi siłe...dlaczego wiec to sie rozpadło? co poszlo nie tak? czemu Ana sie oddala?
później przychodzi, smutek, osamotnienie, uswiadamiasz sobie ze kontakty z kiedys bliskimi osobami ochłodziły sie, albo czujesz ze Ty sie oddalasz, bo Twoje mysli sa cały czas w innym świecie...w tak prymitywnym dla innych "normalnych" świecie jedzenia...i znow chcesz powrocic do tej szczesliwej krainy Any.
to forum to drugie zycie kazdej z nas, znamy sie tu od strony, od ktorej nikt z naszego realnego otoczenia nie ma pojecia. czy Was tez nachodza czasem takie mysli, zeby sie tym z kims podzielić? a zaraz przechodzi, bo skonczyloby sie to jeszcze gorzej.
nie wiem co bym zrobila gdyby mi ktos ten swiat odebral, nie chce byc gruba, nie bede, pierdole wszystko inne.
moje zycie i to tak jedna wielka porazka, niespelnione ambicje, a prawda jest taka, że nie osiagne nic o czym kiedys marzylam. nigdy nie wyrwe sie z "nizin". te moje studia to tez pomylka, nie mam predyspozycji, za to mam mnóstwo zaburzen. wiecie ze kiedys nawet podjełam probe ratowania siebie? i co? gowno, nie wierze w psychologów, a prawda jest pewnie taka, ze źle trafilam i nie dalam sobie drugiej szansy. a moze podswiadomie jest mi dobrze, jak jest caly czas źle. jest cos takiego jak syndrom ofiary.
Rose tak pieknie pisala o smierci, śmierc- cos czego pragne odkad pamietam, ludzie nie potrafia tego zrozumiec jak mozna tak bardzo pragnac wlasnej śmierci. a co jesli zycie nam totalnie nie odpowiada, nie chce nam sie czekac na te nieliczne piekne chwile? moze dlatego jestem podatna na nalogi, uzaleznienia, fajki, marihuana, odchudzanie, od czasu do czasu opium. chwilowe lekarstwa na bol zycia.
nienawidze zycia. dlatego nigdy nikomu go nie dam.
trzeba wiec sobie znalezc jakis cel, jakis swoj maly swiat ktory daje szczescie, ale jak jest szczescie musi byc tez przeciwwaga, bo bysmy sie nigdy nie dowiedzieli co to znaczy byc szczescliwym. wiec tak, Ana moze dawac szczescie, subiektywne.
Offline
Inah chyba każdy w którymś momencie próbuje ratować siebie, dla mnie chyba jest to marzenie o dziecku, szansa na normalność
Offline
weteran forum
nie mówcie nikomu o tym co myślicie, szczerze odradzam. ja raz powiedziałam, a później byłam przez to trochę szantażowana albo ktoś się prawie wygadał, bo 'przecież nie wiedział, że nikt nie wie'. nie mówcie lepiej
inah, ale czy te momenty euforii gdy waga spadała to szczęście?
nie wiem co mogłoby mnie uszczęśliwić. coraz mniej mnie? może, ale chyba nie naprawdę, chociaż to niewątpliwie krok do ciut mniejszej nienawiści do siebie, ale nie wiem czy szczęście
Offline
nie umie być szczęśliwa....boje się tego
nie umiem ufać w 100%
ciągle oczekuje katastrofy
nie czuje pełnego spokoju
nie czuje spełnienia
co to szczęście??chyba jak człowiek ma postkę w głowie i się uśmiecha sam do siebie
Offline
szczęściem dla mnie byłaby harmonia, z natura z sama soba. to jest ideał za ktorym gonie, czy droga any którą wybrałam doprowadzi mnie do celu? i do jakiego skoro zmierza w zupelnie przeciwnym kierunku. czy podswiadomie chce śmierci? skoro wszystko we mnie az krzyczy że nie moge być chuda i serce nie wytrzymuje?
Offline
weteran forum
T - czy znasz jakąś inną drogę niż ana która mogłaby doprowadzić Cię do ogólnej harmonii i spokoju?
Offline
Tifa ja wiem co czujesz to ten moment keidy znadjemy sobie sprawe że to co robimy nas wykańcza i fizycznie i psychicznie bo nie widzimy przez zaburzoną percepcję wyników
Offline